poniedziałek, 19 marca 2012

eksperyment nieplanowany!

Wczoraj był dzień odpoczywania i niespodzianek. Najpierw wielka niespodziankę sprawił mi fakt, że nie mam zakwasów po sobotnim rowerze - a powinnam zwijać się z bólu :)
Kolejną niespodzianką było rozkoszne słońce wciskające się każdą dziureczką w firance i napełniające mnie energią.
Trzecią i chyba największą niespodziankę sprawiła mi butelka od wina, którą chciałam ozdobić. Około południa potapowałam ją czarną farbą akrylową i zostawiłam do wyschnięcia. Zrobiłam obiad, poleniuchowałam, wyprodukowałam sobie bransoletkę na poniedziałek do pracy, wycięłam motyw który przykleję na buteleczkę, wybrałam się nad Odrę na szybkiego grilla! :) Wróciłam, posmarowałam kosmatą czarną buteleczkę w niektórych miejscach woskiem i potapowałam całość na biało (bo taki był początkowy zamysł, żeby była biała z czarnymi przetarciami).
A że już było koło 20ej, to pomyślałam że przyspieszę proces żeby chociaż motywik przykleić dzisiaj. Wzięłam do ręki suszarkę, włączyłam na gorącą i .... po jakichś 2 sekundach zaczęły mi się okazywać przepiękne naturalne pęknięcia!!! Po prostu boskie, w losowo wybranych miejscach, w najróżniejszych kształtach i rozmiarach. Jak wspaniale! To nic że przetarcia nie chciały się przecierać ... otrzymałam darmowy i niespodziankowy cracle w fantastycznych kształtach!!


A rano z 2 warstwami lakieru:


I drugi stworek stworzony w sobotę :)

2 komentarze:

  1. I tak to właśnie jest:)
    przekorny los sprawia, że czasem najprostsze rozwiązania są tak blisko nas - a my, potrzebujemy jedynie odrobiny szczęścia by je odkryć:):):)
    Gratuluję efektu końcowego:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Choć przypadkiem to bardzo fajny efekt uzyskałaś. Tak to w decu jest niespodzianki się zdarzają, kiedyś mi popękał lakier akrylowy to wypełniłam go porporiną i wyszły piękne spękania bez preparatu:-)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń